Sunday 3 January 2016

Secesja, secesja i wybujały gotyk, czyli Bruksela.

Wciąż jeszcze jedną nogą w zeszłym roku, siedzę w zdjęciach z Belgii nie mogę się oprzeć, żeby nie wrzucić tutaj całego zestawu, powoli umieszczanego na instagramie. Ciężko wybrać parę ujęć z 800 zrobionych zdjęć...  Zatem do dzieła.

Bruksela była dość niecodziennym doświadczeniem. Wyjazd planowany prawie 2 miesiące, chociaż planowany to za dużo powiedziane. Kupione bilety we wrześniu, za trochę wyższą cenę niż bym chciała. Planowo w Belgii miałyśmy się spotkać z przyjaciółką, ale no właśnie, tu zaczyna się cała historia. Tak się trafiło, że w nocy przed wyjazdem stało się nieszczęście w Paryżu i pół Europy ześwirowało. Nie mam zamiaru się w to zagłębiać, bo nie o tym, ale koniec końców wylądowałam w Brukseli sama. 8 z kawałkiem rano na Placu Luxemburskim. Cieszę się, że wybrałam autobus zamiast pociągu. Przejazd porannymi pustymi ulicami, fajna sprawa.


widok na poranną Rue Montoyer

 Bruksela jest piękna. Pełna nie tylko uroczych starych kamienic i budynków. Ale także współczesnej architektury. Brutalizm w pełnej krasie! 
 

 

 W sumie, przez to, że wypad przerodził się w osobistą wycieczkę, nie było żadnych kompromisów, tylko chodzenie przez 6 godzin w deszczu w sobotę i przy trochę lepszej pogodzie w niedziele. Brukselę powtórzę, bo przecież czekają na mnie muzea pełne niderlandzkiej sztuki i innych wspaniałości.  



Musty turystyczne, katedra i ratusz na Wielkim Placu.

Koninklijke Sint-Hubertusgalerijen


Bruksela to taki trochę mały Paryż.  Szczególnie część na północny-wschód od katedry. Nie za wysoka zabudowa, żeliwne balkony, secesyjne kamienice.....

Avenue Palmerston, zdjęcie spod budynku Horty na drugą stronę placu
Avenue Palmerstone to piękne miejsce. Jest częścią wznoszącego się zielonego założenia, rozpoczynającego się skwerem Marie-Louise, następnie zielony plac przy Avenue Palmerstone, i duży wznoszący się zielony plac Ambiorix z fontannami i placem zabaw. W okolicy wznoszą się piękne XIX-wieczne budynki. Między innymi wspomniany budynek Victora Horty. Nawet pomimo siąpiącego raz mocniej raz lżej deszczu było cudownie.





 

wiele domów posiada takie to oryginalne numerki przy drzwiach


Południowo-wschodnia część miasta - Saint Gilles i Ixelles jest równie urokliwa. Wąskie uliczki wznoszące się to w górę, to w dół, z nieco niższą zabudową, co nie znaczy, że mniej uroczą. Część ulic nazwana została od krajów, także mamy Rue d'Espagne, Rue d'Irlande, i tak dalej.  W okolicy znajduje się Muzeum Horty, jednak jako, że pojechałam na zupełnym randomie, nie sprawdzając przed wyjazdem nic a nic, było zamknięte (wylądowałam z mapą w telefonie i zgadywaniem co mogę zobaczyć, co w rezultacie nie było takie złe).

Okolice kościoła Saint Gilles, gdzie trafiłam na targowisko ze wspaniałymi goframi, serami i innymi pysznościami.
tarty

W okolicy kościoła Saint Gilles, można trafić na wiele secesyjnych kamienic, wręcz całe secesyjne ulice, jak np. Rue Vanderschrick. 


Na koniec zupełnie przed wyjazdem udało mi się jeszcze przespacerować po północno-zachodniej części centrum w okolicach placu


Belgia słynie też z piwa. W sobotę udałam się do lokalnej kawiarni~baru czy jakkolwiek to nazwać. Barman dukał ledwo po angielsku, albo udawał, że nie potrafi, ale atmosfera fantastyczna i piwo dobre. W niedziele natomiast, przed wyjazdem zaszłam do Delirium Cafe, gdzie jak się chwalą posiadają 2tys różnych piw. Wybór był nieco mniejszy, a miejsce głośne i zatłoczone. Moim zdaniem, dużo przyjemniej się siedzi w jakimś lokalnym pubie, wybór i tak mają duży, a przecież 100 piw i tak nie da się za jednym razem spróbować.
Porównując z Berlinem Bruksela wydała mi się stosunkowo droga, jednak bez przesady. Lunch w centrum kosztował około 15-19 euro, jednak falafel'a można dostać za około 4-5 euro, także da się przeżyć. Hostel w centrum zaraz przy Gare Du Midi wyniósł mnie jakieś 20 euro, za salę 16 albo 20 osobową, z łazienką. Elegancja Francja, czyściutko i nowiutko.

Jak już wspomniałam wcześniej Brukselę na pewno odwiedzę ponownie, może połączę z innymi miastami, np. Brugią, którą bardzo bym chciała odwiedzić. W każdym razie polecam Brukselę, na weekend jak znalazł, chociaż mi przydałoby się pewnie więcej czasu, jak wszędzie. Ale jak tak teraz o tym myśle, to może latem łatwiej byłoby połączyć muzea z samym miastem, w końcu dłużej widno ;)

No comments:

Post a Comment