Bruksela była dość niecodziennym doświadczeniem. Wyjazd planowany prawie 2 miesiące, chociaż planowany to za dużo powiedziane. Kupione bilety we wrześniu, za trochę wyższą cenę niż bym chciała. Planowo w Belgii miałyśmy się spotkać z przyjaciółką, ale no właśnie, tu zaczyna się cała historia. Tak się trafiło, że w nocy przed wyjazdem stało się nieszczęście w Paryżu i pół Europy ześwirowało. Nie mam zamiaru się w to zagłębiać, bo nie o tym, ale koniec końców wylądowałam w Brukseli sama. 8 z kawałkiem rano na Placu Luxemburskim. Cieszę się, że wybrałam autobus zamiast pociągu. Przejazd porannymi pustymi ulicami, fajna sprawa.
widok na poranną Rue Montoyer |
Bruksela jest piękna. Pełna nie tylko uroczych starych kamienic i budynków. Ale także współczesnej architektury. Brutalizm w pełnej krasie!
W sumie, przez to, że wypad przerodził się w osobistą wycieczkę, nie było żadnych kompromisów, tylko chodzenie przez 6 godzin w deszczu w sobotę i przy trochę lepszej pogodzie w niedziele. Brukselę powtórzę, bo przecież czekają na mnie muzea pełne niderlandzkiej sztuki i innych wspaniałości.
Musty turystyczne, katedra i ratusz na Wielkim Placu.
Koninklijke Sint-Hubertusgalerijen |
Bruksela to taki trochę mały Paryż. Szczególnie część na północny-wschód od katedry. Nie za wysoka zabudowa, żeliwne balkony, secesyjne kamienice.....
Avenue Palmerston, zdjęcie spod budynku Horty na drugą stronę placu |
Avenue Palmerstone to piękne miejsce. Jest częścią wznoszącego się zielonego założenia, rozpoczynającego się skwerem Marie-Louise, następnie zielony plac przy Avenue Palmerstone, i duży wznoszący się zielony plac Ambiorix z fontannami i placem zabaw. W okolicy wznoszą się piękne XIX-wieczne budynki. Między innymi wspomniany budynek Victora Horty. Nawet pomimo siąpiącego raz mocniej raz lżej deszczu było cudownie.
wiele domów posiada takie to oryginalne numerki przy drzwiach |
Południowo-wschodnia część miasta - Saint Gilles i Ixelles jest równie urokliwa. Wąskie uliczki wznoszące się to w górę, to w dół, z nieco niższą zabudową, co nie znaczy, że mniej uroczą. Część ulic nazwana została od krajów, także mamy Rue d'Espagne, Rue d'Irlande, i tak dalej. W okolicy znajduje się Muzeum Horty, jednak jako, że pojechałam na zupełnym randomie, nie sprawdzając przed wyjazdem nic a nic, było zamknięte (wylądowałam z mapą w telefonie i zgadywaniem co mogę zobaczyć, co w rezultacie nie było takie złe).
Okolice kościoła Saint Gilles, gdzie trafiłam na targowisko ze wspaniałymi goframi, serami i innymi pysznościami. |
tarty |
W okolicy kościoła Saint Gilles, można trafić na wiele secesyjnych kamienic, wręcz całe secesyjne ulice, jak np. Rue Vanderschrick.
Na koniec zupełnie przed wyjazdem udało mi się jeszcze przespacerować po północno-zachodniej części centrum w okolicach placu
Belgia słynie też z piwa. W sobotę udałam się do lokalnej kawiarni~baru czy jakkolwiek to nazwać. Barman dukał ledwo po angielsku, albo udawał, że nie potrafi, ale atmosfera fantastyczna i piwo dobre. W niedziele natomiast, przed wyjazdem zaszłam do Delirium Cafe, gdzie jak się chwalą posiadają 2tys różnych piw. Wybór był nieco mniejszy, a miejsce głośne i zatłoczone. Moim zdaniem, dużo przyjemniej się siedzi w jakimś lokalnym pubie, wybór i tak mają duży, a przecież 100 piw i tak nie da się za jednym razem spróbować.
Porównując z Berlinem Bruksela wydała mi się stosunkowo droga, jednak bez przesady. Lunch w centrum kosztował około 15-19 euro, jednak falafel'a można dostać za około 4-5 euro, także da się przeżyć. Hostel w centrum zaraz przy Gare Du Midi wyniósł mnie jakieś 20 euro, za salę 16 albo 20 osobową, z łazienką. Elegancja Francja, czyściutko i nowiutko.
Jak już wspomniałam wcześniej Brukselę na pewno odwiedzę ponownie, może połączę z innymi miastami, np. Brugią, którą bardzo bym chciała odwiedzić. W każdym razie polecam Brukselę, na weekend jak znalazł, chociaż mi przydałoby się pewnie więcej czasu, jak wszędzie. Ale jak tak teraz o tym myśle, to może latem łatwiej byłoby połączyć muzea z samym miastem, w końcu dłużej widno ;)
No comments:
Post a Comment